strona główna
title (118K)


    
    Długo planowany wyjazd nazwany przeze mnie "Szlakiem Martyrologii Po Ziemi Cedyńskiej", udało się zrealizować w długi weekend majowy 2005 roku. Założeniem wyjazdu, było przede wszystkim przejechanie trasy wzdłuż Odry na południe od Szczecina z uwzględnieniem nieco historycznych aspektów związanych z wydarzeniami II Wojny Światowej. Choć przede wszystkim, miało być lekko i przyjemnie.
I tak było. Wczesnym rankiem pogoda zapowiadała się bardzo ładna. Szybka decyzja i zacząłem się pakować. Już koło 13 byłem na trasie, w drodze do pieszego przejścia granicznego w Bobolinie.
M.R.U.

Dzień 1 (85 km)
Trasa pierwszego dnia dokładnie pokrywała się z trasą opisanej już przeze mnie imprezy pt. "Park Narodowy "Dolina Dolnej Odry". Toteż nie będę się powtarzał. Podam tylko krótką informację co się zmieniło od ostatnich 3 lat. Mianowicie od wioski Ladenthin jedzie się już nie polną drogą, tylko równiutkim nowym asfaltem. W okolicach Pomellen kończy się on, ale zaczyna droga z równo ułożonych betonowych płyt.Na trasie za autostradą, postawiono jeszcze kilka elektrowni wiatrowych, których jeszcze kilka lat temu nie było. Na terenie Parku Doliny Dolnej Odry nic się nie zmieniło (wciąż jest tak samo ładnie). W Krajniku Dolnym wjeżdżam do Polski. Tuż za mostem skręcam w prawo i pięknym szlakiem wzdłuż Odry dojeżdżam do wioski Zatoń Dolna. Na końcu wioski na pasie drogi granicznej znajduję dobre miejsce pod namiot z dobrym dostępem do wody. Szybko się rozbijam i idę spać. W nocy uświadamiam sobie, że chyba rozłożyłem swój namiot na trasie wędrówek zwierząt, bo kilka razy słyszę jak przechodzą koło mojego namiotu jakieś większe osobniki.
elektrownie wiatrowe w okolicach Pasewalku ścieżka na terenie międzyodrza po stronie niemieckiej miejsce postojowe w okolicach wsi Zatoń Dolna
mój pierwszy biwak
M.R.U.

Dzień 2 (95 km)
Rankiem zwijam namiot i ruszam dalej, drogą w las. Ścieżka nieco pod górę, potem nawet dość stromo. Po jakimś czasie docieram do drogi asfaltowej i kieruję się w stronę wioski Piasek. Jedzie się super. Równy asfalt, las, mało samochodów, świeże powietrze i prawie cały czas z górki. Za wioską Piasek, fajne miejsce na wypoczynek można znaleźć jadąc polną (a raczej leśną) drogą wzdłuż rzeki. Fajna droga, ale niestety za daleko się nią nie przejedzie, bo dalej znajduje się wyrobisko żwirowni z olbrzymim sztucznym jeziorem. Znowu wracam do asfaltu i jadę dalej w kierunku Bielinka. Droga spokojna ze znikomym ruchem samochodowym. W Bielinku zamierzałem odbić na Cedynię, ale ten znak zmienił moje plany. Postanowiłem ominąć Cedynię i jechać wzdłuż Odry. I tu trafiłem w dziesiątkę. Niepozorną, brukowaną drogą, dojeżdżam do wysokich wałów przeciwpowodziowych. Okazuje się że po wałach biegnie wygodna droga z równych betonowych płyt, która prowadzi aż do Osinowa Dolnego. Jedzie się bardzo wygodnie, wręcz komfortowo. Po drodze ładne widoki na Odrę i rozległe łąki. Dojeżdżam do Osinowa, mijam główną drogę i jadę asfaltem w kierunku Siekierek. Na szczęście ruch samochodowy niezbyt duży, a trasa dość ładna. Prowadzi ona wzdłuż Odry, miejscami prawie się z nią stykając. Kawałek za Siekierkami odwiedzam cmentarz wojskowy. Napisy na nagrobnych krzyżach, szczególnie te dotyczące wieku poległych, zmuszają do refleksji. Nieopodal jest jeszcze muzeum z wystawą militariów, sprzętu i innego ekwipunku wojskowego. Za Siekierkami kieruję się na Mieszkowice (w których warto obejrzeć ładny ryneczek) i dalej na Sitno i Dębno. W Dębnie nic ciekawego, poza miejscowym festynem. Mijam szybko miejscowość i jadę w kierunku wioski Mostno. Za Dębnem zaczyna się bruk, ale dość równy i cały czas przez las. W Mostnie przechodzi w asfalt. Około 1 km za wioską skręcam w lewo i leśną drogą pożarową dojeżdżam do jeziora. Koło tamy rozbijam namiocik, tutaj też dogodne dojście do strumienia gdzie spokojnie można się umyć.
droga w kierunku wioski Piasek jezioro w miejscu zalanej żwirowni droga na Osinów po wałach przeciwpowodziowych kościół na trasie do Siekierek cmentarz wojskowy w Siekierkach gdzieś na trasie przed Dębnem drugi biwak

M.R.U.

Dzień 3 (65 km)
Rankiem kieruję się na Witnicę. W Witnicy okazuje się, że główna atrakcja dnia - prom przez Wartę jest w remoncie i przeprawa zamknięta do odwołania. Szkoda ;( Zmieniam nieco plany i przez Pyrzany jadę do najbliższego mostu na Warcie. Droga cały czas asfaltowa o dość niedużym ruchu samochodowym. Po przekroczeniu Warty w Świerkocinie, tuż za mostem skręcam w lewo w kierunku Kołczyna. Trasa przepiękna. Prowadzi ona równym asfaltem po wysokim wale przeciwpowodziowym. Po drodze od strony Warty ładne widoki na jej rozlewiska. Jadę cały czas sam. W międzyczasie mija mnie jeden samochód osobowy, traktor i jakiś rowerzysta. Przy wale co kilka kilometrów znajdują się osady pojedynczych domków, dla których droga po wale, jest chyba jedyną drogą łączącą mieszkańców ze światem. To naprawdę chyba najciekawszy odcinek dnia. Po drodze mijam kilka dogodnych miejsc na rozbicie namiotu (oj, chyba tu jeszcze kiedyś wrócę). W Kołczynie zjeżdżam z wału i po zrobieniu w wiosce zakupów kieruję się przez Rudną na Lubniewice. Droga raczej spokojna, cały czas przez las. Lubniewice, to całkiem ładna i raczej letniskowa mieścinka. Położona jest między dwoma jeziorami, otoczona lasami. Naprawdę ładnie. Za Lubniewicami jadę na Osiecko i Sokola Dąbrowa. Droga wygodna - las, mało samochodów. Od Sokola do Goruńska niestety bruk, choć dość równy i przez las. Za Goruńskiem jadę na Chycin ładną asfaltową drogą. I tu niestety bajka się kończy. W Chycinie (skądinąd bardzo ładnie położona miejscowość) asfalt się urywa, a zaczyna niezbyt równy bruk. Trasa jest jednak na tyle ładna, że warto znieść te niedogodności. Po drodze wiele tabliczek z napisem "teren prywatny" skutecznie zniechęca by próbować się rozbić nad jednym z jezior mijanych po drodze. W Kursku zgodnie ze wskazówkami miejscowych znajduję ładne miejsce nad jeziorem. Równiutka trawa, dobry dostęp do czystego jeziora (chyba I klasa). Wybieram najrówniejsze miejsce, wejście do namiotu ustawiam w stronę wschodu słońca i po chwili idę spać. Wieczorkiem lekka burza z niezbyt intensywnym opadem deszczu. Przyjemnie się zasypia ;-).
kościół w Mosinie, obok stary dąb stary dąb ścieżka wzdłuż Warty trzeci biwak nad jeziorem we wsi Kursko

M.R.U.

Dzień 4 (35 km)
Ranek nieco mnie rozczarował. Okazało się że tej nocy wystąpił masowy wylęg meszek. Po wyjściu z namiotu myślałem że mnie zjedzą. W namiocie spakowałem rzeczy i przygotowałem się do wyjazdu. W rekordowo szybkim tempie umieściłem bagaż na rowerze. Namiotu nie rolowałem, tylko by zaoszczędzić czasu (i krwi ;)) złożyłem szybko w kostkę i czym prędzej ruszyłem w drogę. Szkoda że tak musiałem się spieszyć, bo miejsce na biwak naprawdę ładne i chętnie zamarudził bym tu jeszcze trochę. Za wioską kończy się ten beznadziejny bruk i zaczyna długo oczekiwany asfalt :). Mijam Pieski i kieruję się na Żarzyn. Za wioską postanawiam sobie skrócić nieco drogi. Około 1 km za wioską skręcam w lewo w polną drogę którą dojeżdżam do wioski Wysoka. Po drodze mijam ładne jezioro Paklicko Małe, nad którym dogodne miejsce na biwak. Raczej się nie zatrzymuję, bo i tu dotarła plaga meszek. Dalej kieruję się na Kaławę. Po kilku kilometrach dojeżdżam do wioski Pniewy, gdzie znajduje się początek trasy turystycznej Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego -atrakcji turystycznej na skalę europejską. Otwierają od 10.00 a ja jestem pół godziny za wcześnie. Przed bramą wjazdową robię kilka fotek i walczę z meszkami. Na szczęście pracownicy przyjeżdżają nieco przed 10.00. Możliwości zwiedzania bunkrów są dwie. Trasa krótka - 1.5 godziny(12 PLN) i trasa długa - 2,5 godziny (15 PLN) Wybieram trasę długą, by jak najwięcej zobaczyć. I nie żałowałem. Trasa turystyczna prowadzi 30 metrów pod ziemią, chodzi się z latarkami otrzymanymi od przewodnika. Naprawdę to wszystko robi niesamowite wrażenie. Gorąco polecam nawet osobom których niespecjalnie interesują militaria. Dla zainteresowanych więcej fotek z M. R. U. Umieściłem tutaj.
Po wyjściu na powierzchnię, jem mały posiłek w miejscowym barze i powoli zbieram się do drogi. Zgodnie ze wskazówkami miejscowego, cofam się za wioskę i za tablicą z napisem Pniewy skręcam w prawo w polną dość równą drogę. Trasa bardzo ładna. Prowadzi ona w niedalekiej odległości od linii umocnień M. R, U. Po drodze mijam kilka widocznych bunkrów. Przy jednym się zatrzymuję, gdyż jest na tyle dobrze dostępny że robię sobie tutaj krótki postój. Poza tym obok stoi drewniana wieża widokowa z której ładny widok na okolicę. Pod wieżą parkuje miejscowy z obwoźnym sklepikiem. Można kupić u niego pamiątki, mapy, oraz zaciągnąć innych praktycznych informacji. Jadę dalej w kierunku Międzyrzecza. W wiosce Kęszyca wjeżdżam na asfalt, by tuż za wioską skręcić w las. Przed Międzyrzeczem wjeżdżam na dość ruchliwą trasę Świebodzin - Międzyrzecz. Jest dość duży ruch samochodowy i jedzie się dość nieprzyjemnie. Na rogatkach Międzyrzecza wjeżdżam na chodnik i kieruję się w stronę dworca kolejowego. I tu niestety mam pecha. Okazuje się, że jedyny szynobus kursujący na trasie Międzyrzecz - Gorzów jest zepsuty, a kursy zostały zawieszone do odwołania ;(. Do Gorzowa prawie 40 km. ruchliwą szosą. Zostaje więc PKS. Pierwszy do Gorzowa nie zabiera mnie, bo rower. Drugi też nie bardzo. Powoli zaczynam główkować nad bocznymi drogami do Gorzowa. Podjeżdża trzeci autobus. Bez nadziei, że mnie zabierze, pytam się trochę od niechcenia. Kierowca odpowiada że: "jak zmieszczę się z tyłu, to pojadę". Ok. Ucieszyłem się bardzo. Otwieram tylne drzwi i..... wyleciało kilka plecaków jakiś studenciaków wracających z długiego weekendu. Widząc moją determinację szybko przesuwają bagaże na przód PKS-u i pomagają mi wcisnąć się z moim kolosem. Fajnie, nikt nie protestuje że ciasno ;). Zadowolony zamykam drzwi i przepycham się by kupić bilet. Kierowca z sympatycznym uśmiechem na twarzy tłumaczy że "to tylko dzisiaj taki tłok". He, he, ważne że jadę. I tak lubię ;). W Gorzowie przesiadam się na pociąg i koło północy jestem w Szczecinie.
Międzyrzecki Rejon Umocniony wieża widokowa na trasie MRU obok bunkry bunkry zęby smoka


Masz pytania? Napisz