Wędrówkę po Jurze zaczęliśmy od Krakowa . Właściwie nie mieliśmy całkiem sprecyzowanych planów co do szczegółów, dlatego też na początku szliśmy szlakiem Warowni Jurajskich (szlak niebieski). Punktem startu była miejscowość Rudawa do której dojechaliśmy pociągiem. Do Radwanowic szlak biegnie drogą asfaltową i nie jest zbyt interesujący. W Radwanowicach mijamy interesujący pomnik poświęcony mieszkańcom wioski zamordowanym podczas II Wojny Światowej za pomoc udzielaną partyzantom. Za wioską coraz ładniejsze widoki. Po wejściu w strefę pól trzeba uważać, gdyż można zgubić szlak który na tym odcinku jest bardzo słabo oznakowany. Radzę trzymać się lewej strony i skręcić w kierunku widocznych skałek po lewej stronie (choć szlak jakiś czas będzie niewidoczny). Początek "Doliny Będkowskiej". Po drodze piękne widoki na skałki. Droga ubita, dość wygodna. Po dłuższym marszu dochodzimy do pola biwakowego (dość ładnie położone, ale płatne i bez specjalnego zaplecza, prócz strumyka, ławy i kilku stołków-nic (właściciel mieszka w domku po lewej). Przy końcu doliny ładna udostępniona do zwiedzania (bilety w białym domku). Nocleg w Jerzmanowicach w gospodarstwie agroturystycznym za utargowane 15zł (właściciel ma budkę spożywczą przy głównej drodze). Warunki nieciekawe.
Wchodzimy na teren Ojcowskiego Parku Narodowego. Cały czas idziemy lasem Po drodze dogodne miejsce na postój . Po drodze odbijamy kilkaset metrów w bok szlakiem czarnym do "Groty Łokietka" (wg mnie ładniejsza od "Nietoperzowej" (wstęp chyba 2zł, studenci zniżki). Po wizycie w Grocie wracamy na szlak niebieski. Po chwili schochodzimy wąwozem "Ciasne Skałki" do "Bramy Krakowskiej, skąd patrząc do góry, widać "Jaskinię Ciemną" przysłoniętą legendarną "kamienną dłonią", o której szczegółowo opowie przewodnik. Do jaskini dochodzimy po kilkuminutowej wspinaczce pod górę. W jaskini jest całkowicie ciemno, a jedyne światło pochodzi od świeczki otrzymanej od przewodnika (naprawdę fajny klimat). Wychodząc z jaskini radzę "nadrzucić" trochę drogi i zejść zielonym szlakiem, idąc w przeciwnym kierunku. Po drodze ładne punkty widokowe z miejscem na odpoczynek. Na górce w Ojcowie dość ciekawy zamek, a raczej resztki które po nim zostały (z dołu wygląda znacznie bardziej efektownie). Poniżej zamku znajduje się Park Zamkowy i Muzeum. W Ojcowie zmieniliśmy szlak i dalej szliśmy szlakiem czerwonym. Do pieskowej Skały szlak biegnie drogą asfaltową (niestety bardzo ruchliweą). Po drodze piękne widoki, które ciągną się aż do Pieskowej Skały. W połowie drogi na Górze Słonecznej po prawej interesujący klasztor ze starym malutkim kościółkiem (przyjemne miejsce na odpoczynek z pięknymi widokami. Przed Pieskową Skałą znana chyba wszystkim "Maczuga Herkulesa", a dalej "Zamek Królewski. Niestety czynny tylko do godz.18, dlatego też weszliśmy tylko na dziedziniec (ale i tak było warto) Na początku wsi Sułoszowa w sklepie spożywczym dostaliśmy adres gospodarstwa agroturystycznego którego gospodarz akurat siedział przed sklepem. Po krótkiej negocjacji mieliśmy nocleg za 15zł, a uprzejmy gospodarz podwiózł nas samochodem do domu. Warunki w domku były super (gospodarz nastawiony na turystów, choć jedyną wadą jest to, że do domku idzie się spory kawałek pod górkę.
Dalsza część szlaku prowadzi przez kilka kilometrów środkiem Sułoszowej a następnie przez pola skąd widać piękne widoki. Po dłuższym marszu mijamy rogatki Olkusza, gdzie z oddali widać tzw. "niebieskie osiedle". Pod Rabsztynem ładny widok na zamek. Same ruiny są dość zniedbane, ale można popatrzyć. Koło zamku (w pobliżu fosy) dogodne miejsce na dziki biwak. Za Rabsztynem szlak biegnie wzdłuż asfaltu. Po skręceniu do lasu jest ciekawiej, gdyż zaczynają się górki. Po stromej wspinaczce na jedną z nich dochodzimy do nieczynnej jaskini "Januszkowa szczelina"(kilka lat temu uległa zawaleniu, przygniatając grotołaza - wyraźnie widoczne miejsce obsunięcia ziemi). Za "Januszkową" droga łagodnie opada w dół. Po przejściu drogi asfaltowej Olkusz-Wolbrom interesujący fragment szlaku z licznymi skałkami ścieżką dydaktyczną. Robi się ciemno w pobliżu stacji Jaroszowiec Olkuski, na skraju lasu rozbijamy namioty.
Dalej znowu szlak prowadzi przez las. Idzie się dość przyjemnie (uwaga na szlak - wycinka drzew). Tuż przed miejscowością Bydlin strumyk i dobre miejsce na postój. W Bydlinie super obiad za free na zapleczu szkolnej stołówki. (serdeczne podziękowania dla Pań z kuchni gotujących dla czeskiej kolonii mieszkającej w szkole). Na drogę dostaliśmy suchy prowiant. Około 1 km za Bydlinem na górze po prawej stronie kolejne ruiny zamku (dogodne podejście od strony strumyka, wydeptaną ścieżką. W Krzywopłotach szlak odbija w lewo (uwaga : można zgubić szlak- nie radzę wchodzić do wąwozuJ) Dalej droga już spoko; las, ładne skałki i trochę nieczynnych jaskinek. Po drodze, na leśnej polanie przy leśniczówce tablica pamiątkowa poświęcona obozującym tu partyzantom podczas II Wojny Światowej. Po chwili wychodzimy ze strefy lasu na odsłonięty teren, skąd bardzo ładne widoki na skałki. Dochodzimy do Smolenia. Nocleg we wsi w gospodarstwie agroturystycznym (u podnóża zamku). Jednak trzeba mieć trochę szczęścia by trafić na właściciela domu. Sam bowiem mieszka w innej miejscowości, a do Smolenia przyjeżdża tylko kilka razy w tygodniu (telefonu do gospodarza niestety nie znam, choć coś mówił że namiary na siebie można znaleźć w necie).
Od rana pada. Beznadziejnie. Idziemy do Pilicy. Po drodze nie miałem ochoty się rozglądać, ale szlak nie wydawał mi się zbyt interesujący. Pilica- całkiem przyjemne miasteczko z ładnym ryneczkiem. Tu dłuższy postój i śniadanie. Koło południa - bingo!! Przestało padać. Wychodząc z Pilicy interesujący Pałacyk Padniewskich. Dalej szlak prowadzi przez pola. Dopiero koło Czarnego Lasu wchodzimy w zwartą strefę lasu. Dalej znowu zaczynają się pojawiać skałki. Mijamy dzikie pole biwakowe, by po chwili ujrzeć główny cel dzisiejszej wędrówki-piękny zamek Ogrodzieniec (naprawdę robi wrażenie). Na zamku rezydujemy około 2 godzin. Na Podzamczu kilka gospodarstw agroturystycznych (nocleg na sianie-5zł). My jednak podążamy dalej idąc dalej leśną drogą. Po dłuższym marszu dochodzimy do Karlina, gdzie nocleg (za 3 zł ) w szkolnym schronisku PTSM (niestety był to ostatni rok działalności schroniska z powodu likwidacji szkoły :-(((.
Niedzielny poranek. Po porannej mszy w miejscowym kościele, wyruszamy dalej. Po około 500 metrach po lewej stronie pomnik. Dalej, aż do Żerkowic szlak prowadzi przez las. Niestety od Żerkowic szlak biegnie asfaltem. Po dłuższym marszu, z prawej strony pojawia się interesująca skałka - "Okiennik Wlk.". Tu szlak skręca w prawo. My jednak idziemy prosto, by obejrzeć sanktuarium w Skarżycach. Po około 2 km. Za Skarżycami ponownie wchodzimy na szlak, który dalej już prowadzi przez las. Po drodze mijamy kilka ładnych skałek i leśny dziki biwak pasjonatów wspinaczki skałkowej. Dochodzimy do ośrodka wczasowego, przy którym ruiny zamku i bardzo dogodne miejsce na postój, z pięknym widokiem. Po krótkim odpoczynku idziemy dalej schodząc dość stromym zejściem w dół (by potem niestety wdrapywać się pod górę). Cały czas idziemy lasem (bardzo ładnie). Po dojściu do drogi asfaltowej widzimy "Górę Zborów". Strome podejście, dość wysoko- ale warto. Na górze piękne widoki (choć dla mnie zbyt dużo ludzi). Chwilkę odpoczywamy i ruszamy dalej schodząc nieco łagodniejszym zejściem. Cały czas las i las. Dochodzimy do Bobolic gdzie ruiny zamku. Trafiamy na zlot "RPG-owców". Wszędzie klimat z epoki średniowiecza. Rycerze nadają ruinom specyficzny klimat. W zamku poznajemy paru wojów z którymi razem podążamy do pobliskiego zamku w Mirowie (piękny odcinek szlaku). Dochodzimy do zamku. U podnóża wielki biwak rycerzy. Rozbijamy namioty. Wszędzie przebierańcy. W nocy na biwaku do późnych godzin gry zabawy itp. bardzo głośno (taki klimat).
O świcie ruszamy w stronę Niegowej (szlak mało interesujący; może dlatego, że cały czas asfalt, a czasem wielkie ciężarówki, które wcale nie zwalniały na nasz widok). Po drodze parę ładnych widoczków. W Niegowej śniadanie i krótki postój. Dalej idziemy również drogą asfaltową na której prócz traktora i rowerzysty nie widzieliśmy nikogo (idzie się dość przyjemnie) Znowu wchodzimy w strefę lasu. Dochodzimy do drogi asfaltowej łączącej Żarki i Potok Złoty. Niedaleko ruiny zamku Ostrężnik (nic ciekawego. Po zamku ani śladu- została tylko góra i okazała tablica informacyjna). Do Potoku Złotego szlak nie jest zbyt dobrze oznaczony. Po drodze dochodzimy do Źródełka Zygmunta i Elżbiety (dobra woda i można odpocząć. Dalej dość ładny odcinek szlaku, prowadzący przez las wzdłuż strumyka. Potok Złoty, tu nocleg w gospodarstwie agroturystycznym za 15 zł (trzeba się było nieco targować, warunki dość dobre. W Potoku Złotym ciekawy dworek Krasińskich oraz Pałac Raczyńskich przy końcu wsi.
Idziemy wygodną szeroką drogą, dookoła pola. Potem szlak wchodzi w las. Idzie się dość monotonnie, ale przyjemnie (jest czas na pogadanie). W Zrębicach bardzo ładny stary drewniany kościółek (polecam). Za Zrębicami po prawej stronie z dala od drogi (można przegapić) kamienna kaplica św. Idziego. Dalej znowu zaczyna się las i lekkie górki. Po dłuższym marszu dochodzimy do Olsztyna, gdzie już z daleka widać ruiny zamku. W Olsztynie obiad w miejscowym barze. Z ruin zamku ładny widok na okolicę (przez lornetkę widać Częstochowę i cel nadzej wędrówki klasztor na Jasnej Górze). Niestety po południu zaczęło padać i dalszą drogę pszebyliśmy w deszczu. O atrakcyjności tego odcinka szlaku nie mogę nic powiedzieć, gdyż nie wysuwałem nosa spod folii którą się okryłem. W Kusiętach napotkany przypadkowo gospodarz zaproponował nam darmowy nocleg na sianie (za co w tym miejscu serdecznie dziękuję). Po około godzinie zaczęło się wypogadzać, więc postanowiliśmy nie nadużywać gościnności gospodarza i poszliśmy dalej. Euforia nasza nie trwała jednak zbyt długo, gdyż po godzinie marszu znowu zaczęło padać. Zrezygnowani postanowiliśmy dojść jak najdalej. Szło się beznadziejnie. Na rogatkach Częstochowy, w pobliżu Huty Częstochowa w deszczu (nigdy jeszcze nie robiłem tego w takich warunkach; klimat niezapomniany:-) między paroma krzakami rozbijamy namioty.
Poranek dość ładny. Wykorzystujemy go na suszenie rzeczy, po czym idziemy do Częstochowy, której początek oznajmia tablica, po przejściu ok. 200 metrów. Odcinek szlaku prowadzi wzdłuż ruchliwej asfaltowej drogi nudny i nieciekawy. W Częstochowie znowu zaczyna padać. Po zwiedzeniu Klasztoru wracamy do Szczecina. (Pojutrze spływ Drawą :-)))).
.Masz pytania? Napisz |